Każdy człowiek ma określone plany i życiowe cele. „Mierz siły na zamiary” – to ważna dewiza życiowa. Ewangelia ukazuje postawę Żydów wobec Jana Chrzciciela i Jezusa Chrystusa. Była ona skutkiem niespełnionych wyobrażeń.
Każdy człowiek ma określone plany i życiowe cele. „Mierz siły na zamiary” – to ważna dewiza życiowa. Ewangelia ukazuje postawę Żydów wobec Jana Chrzciciela i Jezusa Chrystusa. Była ona skutkiem niespełnionych wyobrażeń.
Ewangelia przypomina nam moment, w którym Jezus umierając na drzewie krzyża, powierza swoją Matkę umiłowanemu uczniowi. Golgota jest miejscem porodu – święty Jan, a także i my wszyscy otrzymujemy nowe życie nie z pożądliwości ciała, ani nie z woli męża, ale z woli Boga. Nowe życie pochodzi całkowicie od Jezusa Chrystusa, nowego Adama a nowa Ewą jest Maryja. Kiedy patrzymy na tę scenę zobaczmy nie tylko siebie w świętym Janie, ale także w Maryi. To ona współdziała z Jezusem w rodzeniu nowej ludzkości, występuje na Golgocie jako figura Kościoła – Matki.
Jezus w dzisiejszej Ewangelii mówi, że człowiek żyje tym, co znajduje się w jego sercu. Wielu ludzi zakłada jednak maski i udaje kogoś, kim tak naprawdę nie jest. Wielu ludzi próbuje pokazać się z lepszej strony, ukazując w ten sposób tylko pozory dobra, troski, odpowiedzialności czy innych pozytywnych cech. Pan Jezus podaje nam kryterium rozpoznawania, co jest dobre, a co złe. Możemy dokonać prawidłowej oceny tylko wtedy, gdy patrzymy na owoce ludzkich czynów, słów, zachowania. Chrystus w przypowieści uczy nas ostrożności w ocenianiu. Zawsze trzeba patrzeć na owoce, ponieważ szatan zrobi wszystko, aby nas zmylić. Pobudza nas do złych zamiarów i złych działań. Kiedy jednak pojawią się dobre owoce, pomyłka nie jest możliwa.
Łatwo nam przychodzi oceniać postawy i zachowania innych ludzi. Wyłapujemy ich słabości i potknięcia, zapominając o własnych. Jezus przestrzega nas przed obłudą, abyśmy nie stali się ślepcami prowadzącymi ślepców. Taka wspólna wędrówka, wcześniej czy później, skończy się w przepaści. Tylko, jeśli staniemy w prawdzie o sobie, będziemy mogli naprawdę pomóc człowiekowi, który schodzi na złą drogę.
Chrześcijaństwo z jednej strony spotyka się z ogromną wrogością świata, ale i z drugiej strony jest w nim coś, co przyciąga wielu do Chrystusa. Jezus zachęca nas do miłości nieprzyjaciół. Taka miłość jest szaleństwem. Nie jest łatwo dziś kochać naszych najbliższych, którzy są czasem dla nas „trudni”, a co dopiero nieprzyjaciół. Nie chodzi o emocje: pozytywne czy negatywne względem drugiej osoby, ale o postawę.
„Oto słowo Pańskie” – to Jezus przychodzi do nas w swoim słowie. Spojrzenie Jezusa i relacja osobowa. Dwa światy: ubóstwa i cierpienia oraz bogactwa i sytości. Jeśli we współczesnym świecie, również w chrześcijańskiej Polsce, jest tyle grzechów przemocy, dominacji, deprawacji – wobec dzieci, to niewątpliwie Bóg, który stał się Dzieckiem, jest wciąż odrzucany i krzyżowany w tych najmniejszych. Pokornego Boga przyjmują pokorni ludzie.
Pismo Święte nie wspomina o narodzinach Maryi, ale w Tradycji Kościoła wspominamy ten dzień z racji szacunku dla Matki Bożej. Maryję nazywano Matką Boską Siewną. Wszyscy wiemy, że jeśli się ziarno źle przetrzymuje, to grozi mu pleśń, zaraza, zgnilizna, po prostu zmarnowanie ludzkiego wysiłku. Błogosławieni, którzy strzegą Bożych słów i żywią się nimi, i troszczą się o ich wzrost.
Jezus przychodzi do synagogi, aby nauczać. Obserwują Go uczeni w Piśmie i próbują przyłapać na niestosownym zachowaniu, złym słowie, bądź pochwycić na jakimś bluźnierstwie albo na złamaniu prawa Mojżeszowego. Jezus Chrystus stawia na środku człowieka z uschłą prawą ręką. W naszym życiu również doświadczamy takich sytuacji, kiedy ktoś wpada we wściekłość z powodu dobra, które czynimy. Podobnie jest z głoszeniem Ewangelii. Często kiedy ewangelizujemy, budzimy w ludziach negatywne emocje i agresję. Człowiek może być zaślepiony. Może nie widzieć dobra, który dokonuje się w jego życiu. Może i ciebie ktoś zaślepia, widzisz tylko jedno i wpadasz w szał?