Jesteśmy już przygotowani do świąt. Oczyściliśmy nasze serca w sakramencie pokuty, udało się nam też częściowo opróżnić kieszenie z nadmiaru pieniędzy na przedświątecznych zakupach. Dziś w liturgii czytamy jeden z najbardziej nam znanych fragmentów Ewangelii, jakim jest Zwiastowanie. My już przyzwyczailiśmy się do tego, że Maryja jest mamą Pana Jezusa, i dlatego w tym wydarzeniu nie widzimy rozgrywającego się dylematu. Maryja po Zwiastowaniu udaje się do swej krewnej, Elżbiety, która również jest brzemienna. Wraca do swej miejscowości rodzinnej po trzech miesiącach i jest w trzecim miesiącu ciąży. Nietrudno wyobrazić sobie reakcję otoczenia. To jest ciężka próba wierności Bogu dla młodej dziewczyny. Jej brzemienność to szok dla rodziców i przyszłego męża. Tajemnica, którą Maryja nosi w sercu, pozostaje tajemnicą. Opuszczona przez wszystkich, kontempluje słowo Boga i u Niego szuka pomocy. Maryja nie płacze, nie ucieka. Prowadzi życie ukryte, pochylając się nad niezwykłą tajemnicą swego serca. Spotkała Ją wielka łaska. Maryja nosi pod sercem Syna Bożego, a i ona sam zwana będzie błogosławioną między niewiastami. Trudne słowo i wielkie błogosławieństwo.