Była to zwyczajna ludzka historia. Młody, zdrowy mężczyzna pracował codziennie na własne utrzymanie. Wstawał rano i jak przystało na prawego wyznawcę Boga, dziękował Mu za dobrze przebytą noc, za życie, za siły. Prosił Pana, aby umiłowana przez niego Maryja bardzo młoda i piękna stała się w końcu ozdobą jego życia, jego towarzyszem, jego wsparciem, jego dopełnieniem. Mógł marzyć, bo była mu już zaślubiona. Jeszcze jeden akt, jeszcze tylko obrzęd przeprowadzenia do domu – i będą już razem. Jedno spojrzenie, jeden rzut oka zburzył jego radość. Maryja spodziewała się dziecka.