Patriarcha Cyryl wobec wojny Putina
W czwartek rano obudziliśmy się w świecie, który stał się innym światem. W tym nowym świecie Kreml prowadzi dwie wojny naraz – rozwinął dużą wojnę przeciwko Ukrainie i kontynuuje wojnę przeciwko Rosji. Rezultaty obu tych wojen będą nadzwyczaj ciężkie dla narodów obu krajów – pisze Siergiej Czapnin, niezależny prawosławny rosyjski publicysta, w analizie przygotowanej specjalnie dla KAI.
Publikujemy tekst analizy.
Wszyscy się myliliśmy
Trudno mówić. Trudno myśleć. Bardzo trudno modlić się. To szok. I straszne jest uświadomienie sobie, że się myliłem, nie wierząc, że będzie wojna. Nie wierzyłem, myślałem, że rozmowy o wojnie pozostaną tylko gadaniem, strachami, w które dorośli nie wierzą. Większość moich znajomych Rosjan też nie wierzyła.
W czwartek rano obudziliśmy się w świecie, który stał się innym światem. W tym nowym świecie Kreml prowadzi dwie wojny naraz – rozwinął dużą wojnę przeciwko Ukrainie i kontynuuje wojnę przeciwko Rosji. Rezultaty obu tych wojen będą nadzwyczaj ciężkie dla narodów obu krajów.
Jeśli agresja przeciwko Ukrainie to wojna oczywista, z bombardowaniami, wprowadzeniem wojsk na terytorium niepodległego państwa i ofiarami wśród wojskowych i cywilnych mieszkańców, to wojna Kremla przeciwko Rosji nie wydaje się tak samo oczywistą. Areszty, morderstwa z powodów politycznych, sądy przekształcone w farsę, tortury zatrzymanych, niszczenie niezależnych środków przekazu, nacisk na adwokatów i aktywistów społecznych – to wydaje się nieporównywalne z otwartą agresją zbrojną, a jednak jest to wojna, którą Kreml ostro i konsekwentnie prowadzi przeciwko własnemu narodowi.
Tylko 24 lutego, w dzień kiedy wojska Federacji Rosyjskiej przekroczyły granice Ukrainy, w różnych miastach Rosji zatrzymano 1700 osób. Praktycznie oni wszyscy będą zasądzeni przez „sądy kieszonkowe” putinowskiej Rosji. Kremlowi nie spodobało się, że obywatele Rosji śmieli wystąpić przeciwko wojnie z Ukrainą.
Cena sojuszu z tronem
Czy słychać teraz głos Kościoła prawosławnego w walczących krajach? Patriarcha moskiewski i całej Rusi Cyryl, w ostatnich dniach wystąpił dwukrotnie. W przeddzień agresji, 23 lutego, kiedy Rosja świętuje stare święto radzieckie – Dzień Armii Czerwonej (przemianowany w 1993 r. na Dzień Obrońcy Ojczyzny) patriarcha złożył wieniec na Mogile Nieznanego Żołnierza u ścian Kremla, wygłaszając długą homilię. Po pierwsze, podkreślił, że „żyjemy w czasie pokoju, ale zdajemy sobie sprawę z tego, że również w okresach pokoju powstają zagrożenia” LINK.
Czyli osiem lat tlącej się wojny w Donbasie, gdzie z obu stron zginęły tysiące żołnierzy i cywilnych mieszkańców, z których wielu to członkowie tego samego Kościoła, którego zwierzchnikiem jest on, nic nie znaczy dla patriarchy. Dalej powiedział: „Niestety, również w obecnym momencie istnieją zagrożenia, każdy zdaje sobie sprawę z tego, co dzieje się na kresach naszej Ojczyzny”. Czyli kresy naszej Ojczyzny – to „święte kresy” Rosji, których musimy bronić, a kresy innych krajów, w których oddawane są mu honory jako patriarsze, dla niego samego nie znaczą już tyle.
Mniej niż po upływie doby po wygłoszeniu tych słów, prezydent Rosji Władimir Putin wydał rozkaz o napaści na Ukrainę. A patriarcha Cyryl będzie milczeć cały dzień, aż do wieczora, a jego milczenie będzie najbardziej wymownym świadectwem moralnego krachu. Wprawdzie później wystąpi on z orędziem, ale słowa jego apelu okażą się na tyle pokrętne, że dla wszystkich stanie się oczywiste, że pomimo iż jest zwierzchnikiem Kościoła, to bynajmniej nie chce ocenić tragedii jaka się wydarzyła. Dla Cyryla czymś charakterystycznym jest permanentne uchylanie się od jakichkolwiek moralnych ocen działań władzy, pomimo, że dla społeczeństwa powinien być autorytetem w tej właśnie sferze. Tymczasem przez każdy werset orędzia patriarchy – wygłoszonego w dniu wybuchu wojny – przebija strach przed prawdą, ucieczka od jej uznania i nazwania.
W sumie, wygłoszone w dniu rosyjskiej inwazji na Ukrainę orędzie zwierzchnika rosyjskiego prawosławia jest typowym przykładem tekstu propagandowego ze świadomym „odwracaniem kota ogonem”. Oto podstawowe jego tezy:
1) «Z głębokim i serdecznym współczuciem przyjmuję cierpienia ludzi wywołane bieżącymi wydarzeniami» LINK.
– Tymczasem człowiekowi zdolnemu do mówienia prawdy nietrudno byłoby znaleźć właściwe słowa, takie jak: agresja, wojna, atak Rosji na Ukrainę, uderzenie rakietowe w sąsiedni kraj. Jednak patriarcha woli mówić o „bieżących wydarzeniach”.
2) „Wzywam wszystkie strony konfliktu, aby zrobiły wszystko, co możliwe, aby uniknąć ofiar wśród ludności cywilnej”. – Tutaj znowu wszystko jest jasne: jest agresor – Rosja i broniąca się Ukraina. Łączenie ich w jednym zdaniu i nazywanie ich „stronami konfliktu” wydaje się po prostu niemoralne.
3) I dalej – „aby uniknąć ofiar wśród ludności cywilnej”. Cóż, a jeśli giną wojskowi – czy to nie jest dla patriarchy tak samo przerażające, czy traktuje on to jedynie jako „zawodowe ryzyko”? Czy będzie gotowy sam pochować poległych żołnierzy, wytłumaczyć ich żonom i matkom, dlaczego i w imię czego oni zginęli – i to zarówno Ukraińcom, jak i Rosjanom?
4) W tym kontekście wezwanie do „zaofiarowania głębokiej, żarliwej modlitwy o szybkie przywrócenie pokoju” wygląda jak magiczne zaklęcie lub w najlepszym razie jak pusta formalność.
Tylko jeden hierarcha kościelny z Patriarchatu Moskiewskiego odważył się nazwać rzeczy po imieniu. W ostrym kontraście do bełkotliwego orędzia patriarchy, zabrzmiały słowa metropolity kijowskiego Onufrego, zwierzchnika Ukraińskiego Kościoła Prawosławnego Patriarchatu Moskiewskiego, który powiedział: „Wydarzyło się nieszczęście. Rosja, niestety, rozpoczęła operacje wojskowe przeciwko Ukrainie i w tym pamiętnym czasie nalegam, abyście nie ulegali panice, byli mężni i okazywali miłość swojej Ojczyźnie i sobie nawzajem. Wzywam Was przede wszystkim do gorliwej pokutnej modlitwy za Ukrainę, za nasze wojsko i nasz naród, proszę o zapomnienie o wzajemnych kłótniach i nieporozumieniach oraz o zjednoczenie się w miłości do Boga i Ojczyzny”.
Onufry dodał, że „w tym tragicznym czasie wyrażamy szczególną miłość i wsparcie naszym żołnierzom stojącym na straży, chroniącym i broniącym naszej ziemi i naszego ludu. Niech Bóg im błogosławi i strzeże! Zaapelował także do Prezydenta Rosji o natychmiastowe zaprzestanie bratobójczej wojny” LINK.
Orędzie metropolity Onufrego pojawiło się już w południe 24 lutego, znacznie wcześniej niż reakcja patriarchy Cyryla. Warto też zauważyć, że metropolita Onufry posługuje się biblijnym obrazem Kaina: „Z chrzcielnicy naddnieprzańskiej wyszły ludy ukraiński i rosyjski, a wojna między tymi narodami jest powtórzeniem grzechu Kaina, który z zawiści zabił własnego brata. Ta wojna nie ma uzasadnienia ani u Boga, ani u ludzi”. Uznając pokrewieństwo narodów Rosji i Ukrainy, Onufry daje bezlitosną ocenę działań Rosji, porównując ją z Kainem i tym samym podnosząc kwestię odpowiedzialności moralnej za popełnione czyny.
Utrata proroczego daru
Kościół winien głosić prawdę. Dzisiaj należy postawić pytanie: co się dzieje, gdy Cerkiew, w osobie swojego zwierzchnika traci ten proroczy dar? Odnośnie do Cyryla musimy to powiedzieć nie w tylko czasie teraźniejszym, ale i w przeszłym. W ostatnich latach hierarchowie Kościoła prawosławnego w Rosji, a przede wszystkim sam patriarcha, troszczyli się o wypełnienie ideologicznego nakazu Kremla, o współpracę z władzą, która całkowicie lekceważy przykazania ewangeliczne, zastępując je dla ułatwienia manipulacji „tradycyjnymi wartościami”.
Utrata daru głoszenia prawdy prowadzi do podziałów w samym Kościele. Widząc hipokryzję władzy kościelnej, wierni – czasem intuicyjnie, czasem świadomie – wytyczają granicę, oddzielającą „Kościół oficjalny”, na czele którego stoi patriarcha, od prawdziwego „życia kościelnego”, w centrum którego staje się wspólnota parafialna. Jednocześnie staje się coraz bardziej oczywiste, że Kościół oficjalny jest zawadą, ciężkim i bezsensownym brzemieniem dla żywych wspólnot autentycznie budujących Kościół.
Następna linia podziału ma charakter geograficzny, a raczej geopolityczny. Jeśli oficjalny Kościół odmawia uznania wojny w Donbasie za rzeczywistość i jest gotów złożyć życie ludzi na ołtarzu tzw. ruskiego miru, [czyli koncepcji duchowego przewodnictwa Rosji wśród narodów słowiańskich – przyp. KAI], to podział cerkwi między Rosją a Ukrainą jest nieunikniony. Gdyby „russki mir” był naprawdę miękką siłą (soft power), a nie pałką imperialną, to dalsze istnienie Kościoła ukraińskiego w ramach Patriarchatu Moskiewskiego byłoby możliwe. Dziś staje pod znakiem zapytania. Bo jeśli tych, którzy dążą do wolności i przeciwstawiają się imperialnej przemocy ze strony Moskwy, propaganda państwowa nazywa „nazistami” a patriarcha milczy, to trzeba przed takim patriarchą uciekać.
Dziś jest już oczywiste: patriarcha Cyryl nie jest gotów do obrony swoich wiernych przed agresywnym reżimem Putina – ani narodu Ukrainy, ani narodu Rosji. Cierpienie ludzkie nie należy do jego sfer zainteresowania. A prawo występowania patriarchy moskiewskiego wobec władz w obronie prześladowanych i niesprawiedliwie osądzonych – pozostało tylko w książkach historycznych.
Wybaczcie moje naiwne pytanie: komu potrzebny jest taki patriarcha?
***
Siergiej Czapnin jest niezależnym rosyjskim publicystą prawosławnym, redaktorem naczelnym czasopisma „Dary” – poświęconego współczesnej sztuce chrześcijańskiej, wydawanego przez moskiewskie Bractwo „Artos”. Wcześniej, w latach 2009-15 był redaktorem oficjalnego organu Rosyjskiego Kościoła Prawosławnego – „Żurnał Moskowskoj Patriarchii” i zastępcą redaktora naczelnego w Wydawnictwie Patriarchatu Moskiewskiego. Napisał kilka książek o rosyjskim prawosławiu i liczne artykuły, które ukazywały się i ukazują zarówno w Rosji, jak i za granicą. Jest organizatorem szeregu krajowych i międzynarodowych wydarzeń m.in. festiwalu mediów prawosławnych i wystaw współczesnej sztuki i architektury chrześcijańskiej.
tłum. Paweł Przeciszewski
źródło: ekai.pl
Księża, którzy czytali ten artykuł, czytali również:
Dlaczego lekcje religii powinny być w szkole? I inne kwestie...
Od jakiegoś czasu sporo w przestrzeni publicznej mówi się o lekcjach religii. Pojawiają się bardzo różne głosy w tym zakresie. Niektórzy podejmują temat miejsca lekcji religii, ilości godzin, umiejscowienia jej w planie, inni oceniania, jeszcze inni zadają sobie pytanie, czy nauczyciel religii to w ogóle nauczyciel? Po co w ogóle lekcja religii w szkole? Na te i inne pytania postaram się odpowiedzieć w poniższym artykule.
Bogobojność. O dojrzałej więzi z Bogiem
Bogobojny to ktoś, kto doświadcza, że Bóg jest jego najlepszym przyjacielem, który go rozumie, kocha i uczy kochać. Być dojrzale religijnym to być serdecznie zaprzyjaźnionym z Bogiem i trwać w Jego miłości. Człowiek bogobojny ufa Bogu w każdej sytuacji. Taki człowiek najbardziej lęka się tego, by przez swoją słabość czy grzeszność nie oddalić się od Boga.
Najnowsze statystyki powołaniowe: 280 nowych kandydatów do kapłaństwa w całej Polsce
Formację do kapłaństwa w seminariach diecezjalnych, zakonnych i misyjnych w Polsce rozpoczęło w tym roku akademickim 280 mężczyzn, o blisko 50 mniej niż rok temu, łącznie na wszystkich rocznikach jest 1690 alumnów - wynika z danych przekazanych KAI przez Konferencję Rektorów Wyższych Seminariów Duchownych Diecezjalnych i Zakonnych. - Utrzymuje się tendencja spadkowa, co jest odbiciem wyraźnego trendu w młodym pokoleniu, dla którego sprawy religijne odgrywają mniejsze znaczenie - komentuje najnowsze statystyki powołaniowe ks. dr Jan Frąckowiak, przewodniczący Konferencji Rektorów Seminariów.
Wyszukiwarka homilii
Uzyskaj dostęp do:
- 6224 inspirujących propozycji kazań, rozważań,
- 36 scenariuszy katechez,
- 69 materiałów dotyczących zarządzania parafią,
- 38 artykułów poświęconych posłudze spowiedniczej dostosowane do potrzeb spowiadających,
- 331 najważniejszych wiadomości z życia Kościoła.